Jak odebrać swoje miliony?


W Wejherowie ktoś skreślił szczęśliwą szóstkę w totka, a potem nigdy nie pojawił się po wygraną, bagatela 11,8 milionów złotych. Z kolei w Tarnowskich Górach ponad 10,5 milionów złotych czekało na nowego właściciela przez ponad miesiąc. Trudno jest wygrać w Lotto, ale czy trudno jest też odebrać wygraną?

Na umówione spotkanie przyszedłem wcześniej. Byłem w obcym sobie mieście, nie chciałem się spóźnić, a wyszło na to, że jestem dobre pół godziny przed czasem. Bezsensu krążyłem po ulicy i prawdę mówiąc, żeby zabić nudę wszedłem do pustej kolektury i skreśliłem sześć liczb na najbliższe losowanie. Nie gram w "Lotto", nie mam opracowanego żadnego systemu, nie mam nawet wytypowanych własnych numerów. Liczby skreśliłem odruchowo, można powiedzieć na chybił-trafił. Zakład za trzy złote.

Wyniki losowania przegapiłem, więc swoje liczby sprawdzam dopiero po kilku dniach w internecie. Czytam i oczom nie wierzę. Trafiłem "szóstkę". Do tego jako jedyny w kraju, więc suma jest naprawdę pokaźna – kilkanaście milionów złotych. Szaleję ze szczęścia.

W myślach robię już listę zakupów. Na początek dom, niezłe auto i rezerwacja jakiś egzotycznych wakacji, bo już dawno nigdzie nie byłem. Wydaje pieniądze zanim jeszcze je ujrzałem na oczy. Minęło już kilka dni od losowania może moja wygrana przepadła – zastanawiam się migiem, ale szybko sam siebie uspokajam, że to niemożliwe. Muszę jednak jak najszybciej odebrać pieniądze – podpowiadam sobie. No właśnie, jak się za to zabrać? Zanim pojadę na wakacje, czeka mnie wycieczka do tego obcego miasta na drugim końcu Polski i wizyta w kolekturze, gdzie z nudów puściłem kupon? Jaka to była ulica? – mnożą się kolejne pytania.

Pora na wyjaśnienie. Scenka jest zmyślona. Puściłem wodzę fantazji i wyobraziłem sobie, jak wygrywam szóstkę w "Lotto", bo chcę napisać, jak wygląda procedura odbioru wysokich wygranych, a nie znam żadnego milionera-gracza, który by mi o tym opowiedział. A chcę to wiedzieć, gdyby wreszcie maszyna wylosowała te liczby, które akurat ja skreśliłem.

Krok pierwszy – forum internetowe

Odpowiedzi na początku szukam na własną rękę. Zaglądam na fora internetowe. Na jednym z nich internauta opisuje, jak odbierał swoją nagrodę w siedzibie Totalizatora Sportowego w Katowicach. Cytuje;

"Pojechałem odebrać wygraną do oddziału. Miejsce to składa się z kilku nowoczesnych budynków, pośród których znajduje się siedziba TS. Jest to po prostu kilka biurowców na większym terenie. Powiem wam, że gdybyśmy się nie zapytali gdzie jest Totalizator, to musielibyśmy gonić od budynku do budynku, bo nie ma tam żadnego większego logo czy oznakowania gdzie dokładnie jest siedziba. A więc siedziba znajduje się w budynku nr trzy, na pierwszym piętrze. Wewnątrz są już strzałki kierujące do kasy. Wchodzisz na piętro, gdzie jest takie pomieszczenie z panią za okienkiem i podajesz jej kupon/zdrapkę. Kazała ona mi się podpisać na odwrocie zdrapki, potem zadzwoniła do centrali w Warszawie, powiedziała – "no cześć, mam tu zdrapmana za 15000 zł". Podała numery identyfikujące, uzyskała potwierdzenie i zapytała się jaką formę wypłaty wybieram. Można na konto albo gotówkę. I to tyle. Całą formalność jakieś 10-15 minut. Najdłużej trwało połączenie z centralą. Nikt o nic nie pyta, wszystko anonimowo i sprawnie załatwione".

Wszystko jasne. Szkopuł jednak w tym, że internauta wygrał "tylko" piętnaście tysięcy złotych, a mnie interesuje odbiór moich kilkunastu milionów hipotetycznej wygranej. Czy w takiej sytuacji procedura jest identyczna, jak w przypadku wygranej kilkunastu tysięcy złotych?

Krok drugi – regulamin gry

Tym razem odpowiedzi szukam w regulaminie "Lotto". Paragraf 22 regulaminu mówi, że "wygrane pieniężne wysokiego stopnia oraz wygrane pieniężne pozostałych stopni, w których łączna suma wypłat dokonywanych na podstawie jednego kuponu przekracza kwotę 2.000 zł (słownie: dwa tysiące złotych), wypłacane są w oddziałach Totalizatora Sportowego, w okresie 60 dni, począwszy od dnia następującego po dniu losowania".

Krok trzeci – dzwonię do pani/pana…

To też trochę za mało, więc żeby dowiedzieć się więcej, dzwonię do warszawskiej centrali Totalizatora Sportowego. Moim rozmówcą będzie Jarosław Tomaszewski, główny specjalista z zespołu prasowego Totalizatora Sportowego. Zanim podniesie słuchawkę, czuję się jak Janusz Weiss, który przez wiele lat z "Radia Zet" dzwonił "do pani/pana w bardzo nietypowej sprawie". W końcu pytam;

- Jak wygląda procedura odbioru wysokich wygranych? Czy muszę odebrać nagrodę w Katowicach, jeśli kupon wysłałem na Śląsku, czy mogę przyjść po pieniądze np. w Łodzi?.

Jarosław Tomaszewski: Po wygraną trzeba się zgłosić do jednego z naszych oddziałów. W całej Polsce mamy takich oddziałów siedemnaście. Nie ma dla nas znaczenia, czy kupon gracz wysłał w kolekturze w Łodzi, Poznaniu, czy na Śląsku. Wygraną może odebrać w dowolnym oddziale. Warto wcześniej jednak zadzwonić i umówić się na spotkanie, zwłaszcza jeśli chcemy odebrać naprawdę wysoką sumę.

- Mogę sobie zażyczyć wypłaty w gotówce, czy dostanę przelew na konto, a może czek?

Jeśli są to naprawdę duże kwoty to zalecamy naszym graczom przelew wygranej na kilka kont bankowych. Odradzamy oczywiście odbieranie wygranej w gotówce. Byłoby to niebezpieczne, gdyby gracz wychodził od nas z walizkami pełnymi pieniędzy. Ostateczna decyzja zawsze jednak należy do gracza – może on wziąć gotówkę, może przelać pieniądze na jedno lub kilka kont. Ta ostatnia opcja wydaje nam się najbezpieczniejsza, a bezpieczeństwo graczy jest dla nas najważniejsze. Dlatego nie robimy żadnych zdjęć, niczego nie nagrywamy, nie wręczamy czeku przy błysku fotograficznych fleszy. Wszystko odbywa się dyskretnie.

- Ile osób wie, że przyjechałem odebrać wypłatę dajmy na to kilkunastu milionów złotych?

Tylko te, które są niezbędne do przeprowadzenia przelewu. Dane naszych graczy-zwycięzców są najpilniej strzeżoną tajemnicą naszej firmy, chronione są też ustawą o ochronie danych osobowych. Spotkanie z graczem odbywa się w tajemnicy, bez udziału przypadkowych osób. Dzwonią czasami dziennikarze i dopytują, czy już wygrana została odebrana, ba niektórzy nawet chcą być obecni przy przekazaniu pieniędzy. Na to nigdy się nie zgadzamy. Informacje o odebranych wygranych podajemy z opóźnieniem. Nie podajemy nazwy oddziału skąd podjęte zostały pieniądze, a jak zwycięski kupon wysłano z małej miejscowości to często nawet nie podajemy jej nazwy.

Tomaszewski o kuchni Totalizatora za dużo nie może i nie chcę powiedzieć. Wszystko w trosce o potencjalnych zwycięzców. Gracz musi mieć komfort, że nic mu nie grozi, a jego personalia nie dostaną się w niepowołane miejsce. Wielu z nich pyta np., czy pobierając podatek od wygranych Totalizator "zbiera jakieś dane".

- Nie. Od wygranych powyżej 2280 złotych pobieramy 10-cio procentowy podatek, ale jest on zryczałtowany. Oznacza to, że pobieramy go od razu przy wypłacie wygranej, nie pytając gracza o żadne dane personalne – tłumaczy Jarosław Tomaszewski.

Wygrałeś? Podaj PESEL

Jeśli jednak trafimy "szóstkę", to tak zupełnie anonimowi też nie pozostaniemy. Totalizator Sportowy ma swoje obowiązki. Ustawa o grach hazardowych nakłada na niego prowadzenie rejestru graczy, którzy odebrali minimum 20 tysięcy złotych wygranej. Z kolei ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu każe zbierać dane graczy, którzy zainkasowali minimum 15 tysięcy euro nagrody. W obu przypadkach podać będziemy musieli swoje imię i nazwisko, a Totalizator spiszę nasz numer PESEL i numery z dokumentów potwierdzających naszą tożsamość. Jeśli nie mamy numeru PESEL – podać będziemy musieli swój adres zamieszkania, datę urodzenia i obywatelstwo.

- Wysokość wygranej w grze "Lotto" stanowi tajemnicę jej uczestnika, której jest zobowiązany przestrzegać TS urządzający tę grę. Informacje o wysokości wygranej ujawnia się wyłącznie na żądanie Generalnego Inspektora Informacji Finansowej, funkcjonariusza celnego oraz inspektora kontroli skarbowej, a także sądu i prokuratury w związku z toczącym się postępowaniem – czytamy w regulaminie gry.

Jak było w Wejherowie?

Nie wiadomo czy konieczność wylegitymowania się, czy może zawieruszony gdzieś kupon (a może jeszcze coś innego) miało wpływ na to, że szczęściarz, który w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia w 2008 roku, trafnie obstawił szóstkę w kolekturze w Wejherowie, nigdy nie odebrał swojej nagrody. Bagatela - 11,8 milionów złotych zostało w kasie Totalizatora.

W Tarnowskich Górach w 2010 roku szczęśliwiec ponad miesiąc nie kwapił się po odbiór wygranej – dokładnie 10 637 066.30 złotych. Totalizator i lokalne media tak długo szukały milionera, aż wreszcie ten przyszedł po swoją wygraną.

Autor: Maciej Stańczyk
Źródło: Onet.pl